niedziela, 2 stycznia 2011

04112010 0500 - Operacja "Szamil"

Data: 04.11.2010
Miejsce: Gorzów Śląski
Info: Inny punkt widzenia na stronie MIWO

Tego dnia wcieliliśmy się w rolę 10-tej Górskiej Samodzielnej Brygady polującej w okolicach T’bilisi na Szamila Basajewa. Trzynastka po raz pierwszy w większym składzie miała możliwość przetestowania w polu zasad milsimowych CSS.


Naszym celem było pojmanie jednego z rebeliantów i pozyskanie informacji, które doprowadzą do likwidacji Szamila – w jego rolę wcielił się Gery z MIWO.

Milsim zaczął się ok. 5 rano w okolicach Gorzowa Śląskiego. Była mgła, zaczynał padać deszcz i nie zapowiadało się na poprawę pogody. Wyruszyliśmy w teren z małymi opróżnieniami, podzieleni na 2 grupy.  Pierwsza grupa miała zadanie schwytać jeńca i wyciągnąć z niego informacje.
Trudny i nieznany teren, brak łączności z dowództwem, oraz niesprzyjająca aura przyczyniły się do rozminięcia z pierwszym celem. 

Zawiodły kolejne próby nawiązania łączności z dowództwem i MEDEVAC-iem. Musieliśmy działać na czuja i zaczęliśmy przeczesywać teren w poszukiwaniu patroli wroga.
Szczęśliwym zbiegiem okoliczności trafiliśmy na Kopernika (organizatora), który poinformował nas o zmianach, jakie zaszły w czasie naszego patrolu. Mieliśmy dołączyć, do 24 Samodzielnej Brygady Specjalnej z Kjahta i wspólnie urządzić zasadzkę na patrol zmierzający do Basajewa.
Pomimo dobrze przygotowanej zasadzki, przeciwnik zdołał ją ominąć. I znów zaczęły się podchody i próba flankowania wroga. Pogoda znów zaczęła się pogarszać, było coraz chłodniej, a deszcz dawał się we znaki. Po upływie 2h udało nam się nawiązać kontakt wzrokowy z przeciwnikiem, po czym nastąpiła krótka wymiana ognia.

W naszym 6 osobowym oddziale, w trakcie wymiany ognia, awarie wyeliminowały 2 karabiny. Zdecydowaliśmy się wycofać i wezwać wsparcie. Nie warto było ryzykować, ponieważ przeciwnik zaczął nas oskrzydlać.

Jak się później okazało, ostrzelaliśmy połączone siły Szalima Basajewa. Można powiedzieć, że przez kilka chwil mieliśmy go na talerzu i mogliśmy wykonać zadanie, jednak tak to już bywa, że nie zawsze dostajemy to, co chcemy (jak mawiał „filozof” Jagger).

Pomimo przemarzniecie, przemoczenia i wystrzelenia zaledwie 40 kulek, uważam to spotkanie za udane. Wiem gdzie następnym razem powinniśmy się przyłożyć i co przećwiczyć.
Niestety nie zrobiliśmy żądnych zdjęć. Więc nie mamy, czym się pochwalić.:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz