poniedziałek, 24 października 2011

Radiostacja RF-10


Długo oczekiwana recenzja radiostacji RF-10. Jańcia wziął na warsztat swoją sztukę. Zapraszam do lektury.


Tak myślę że najwyższa pora napisać recenzję na temat radiostacji RF-10 która to jest w moim i Jarka (sigi) posiadaniu już dość dawno i która to przeszła już chrzest bojowy na manewrach w „Korei”.

Więc może od początku.

O radiostacji dowiedziałem się dzięki Majstrowi (o ile dobrze pamiętam) ze strony http://www.lwowskastreetteam.com/2010/11/radiostacja-rf-10.html

Postanowiliśmy z Jarkiem że zakupimy takie cacka, zrobimy z siebie radzików i przeprowadzimy testy. Pierwsze testy przeprowadzone w terenie leśnym wypadły bardzo pomyślnie. Dobry zasięg na małych antenach, większy na trochę większych no i ta soczysta cudowna modulacja typowa dla wojskowych sprzętów łączności. Radia, całe komplety, zakupiliśmy na Allegro u użytkownika DW_RADIO.
Wszystko zapakowane w oryginalne wojskowe rzeczy. Torba, styropianowe pudło, anteny, instrukcja i różne zapasowe elementy.




Po otwarciu torby, wyciągnięciu styropianowego pudła i otwarciu naszym oczom ukazuje się cały sprzęt. Wszystko oryginalnie i starannie zapakowane. Anteny linkowe zapakowane w oryginalne nienaruszone torebki. Anteny drutowe w pokrywie pudła.





Jedynym mankamentem jest brak oryginalnego pojemnika na akumulatory. Jarek już sobie zakupił oryginał ja jeszcze nie.

Radiostacja jest produkcji naszych południowych sąsiadów, czyli dawnej Czechosłowacji.

W skład zestawu nie licząc opakowań i kłódki do zamknięcia torby wchodzi:

- radiostacja
- mikrotelefon (słuchawka)
- pokrowiec na radiostację
- szelki zaczepiane do radia (pokrowca) szt.2
- antena drutowa krótka szt. 1
- antena drutowa długa szt. 1
- antena linkowa krótka (podwieszana) szt. 1
- antena linkowa długa (podwieszana) szt.1
- kabel wraz z końcówkami do ładowania akumulatorów
- instrukcja
- pokrowiec na zapasowy akumulator noszony przy pasku
- zestaw zaślepek na złącza w radiostacji, drucików na bezpieczniki i inne mniej przydatne rzeczy

W zasadzie to można sobie przeczytać o niej na stronie którą podałem powyżej ale to ma być moja recenzja a nie składak recenzji więc postaram się opisać wszystko dokładnie wraz ze zdjęciami.
Sama radiostacja ma wymiary 19cm/22cm/4,5cm i wagę bez akumulatora 1580g.


Na górnym panelu znajdują się kontrolki, gniazda antenowe i do mikrotelefonu oraz pokrętła rodzaju pracy (głośności) i zmiany częstotliwości.



Jak widać na zdjęciu jest nawet oryginalna plomba po lewej na śrubce. Oznacza to że radio nie było otwierane przez osoby niepowołane.

Zakres pracy radia zawiera się w przedziale 44MHz – 53,975MHz przestrajanym co 25kHz. Moc z jaką nadaje nadajnik to 1,5 W które w zupełności wystarcza. Bo wiadomo połowa sukcesu w łączności to dobra antena.

W lewym górnym rogu płyty czołowej są dwa gniazda antenowe. Do lewego gniazda antenowego możemy podpiąć anteny prętowe, krótką 50cm i długą 146cm. Do prawego gniazda podpinamy anteny linkowe których długości nie mierzyłem.





Z prawej strony panelu czołowego podłączamy słuchawkę.


Na obudowie radia jest instrukcja obsługi w języku czeskim. W części POZOR! opisane są gniazda antenowe i uziemiające (przeciwwaga) oraz przełącznik rodzaju pracy: radiostacja wyłączona ; cichy odbiór bez szumu ; głośny odbiór bez szumu ; głośny odbiór z szumem (wyłączona blokada szumów) ; oświetlenie i kontrola nadawania. Środkowa część NEPRITEL mówi nam jaki zasięg DOSAH w przybliżeniu uzyskamy przy poszczególnych antenach i sposobach ich zawieszania (anteny linkowe) oraz ich charakterystyki promieniowania SMER. W ostatniej części NASLOUCHA jest gniazdo słuchawki, oraz opis kontrolek: biała błyska – radiostacja włączona ; zielona – świeci przy naciśniętym nadawaniu ; czerwona – świeci przy rozładowanej baterii.



Od dołu radia mocuje się baterię.



O taką jak ma sigi.






I wygląda to wtedy tak.



Dysponując tak jak Jarek oryginalną baterią dokupioną osobno na innej aukcji, można wykonać we własnym zakresie sprawny akumulator. W tym celu należy wyrzucić z wnętrza stare zużyte ogniwa i po odpowiednich drobnych przeróbkach umieścić w środku akumulator żelowy 6V 3,2Ah o wymiarach 133mm/66mm/34mm.





Ja póki co podłączam moje radio pod taki akumulator za pomocą przerobionego kabelka do ładowania oryginalnych baterii.





Całość umieszcza się w niezbyt wygodnym pokrowcu do którego przypina się szelki. Na plecy i w drogę.





Czas na wyniki pierwszych testów.

Testy przeprowadziliśmy w terenie zalesionym drzewami liściastymi.
Moja pozycja N: 50º51' 46.26'' E:18º24' 2.01'' (w przybliżeniu).
Jarek oddalał się od tej pozycji samochodem drogą asfaltową na skraju lasu. Co jakiś czas przeprowadzaliśmy testową łączność z początku na antenach najkrótszych, potem w miarę problemów z łącznością z użyciem dłuższych anten.
Ostatecznie zajął pozycję N: 50º49' 52.33'' E: 18º22' 34.62'' co dało odległość między nami w linii prostej około 4km.

Przy tej odległości mieliśmy zainstalowane anteny:
Jarek - długa prętowa
Ja - linkowa krótka jako tako zawieszona na drzewie

Wtedy jeszcze nie wiedziałem jak ona działa i która jej część promieniuje a która jest tylko sznurkiem do zawieszenia. W działaniach wojennych w „Korei” już to wiedziałem i zainstalowałem ją znacznie lepiej. Przy tej konfiguracji antenowej i odległości 4km dało się rozmawiać lecz z drobnymi problemami. Ale tak jak pisałem antena z mojej strony była niepoprawnie zawieszona co pewnie było głównym powodem utrudnień. Mimo tego jeżeli już się usłyszeliśmy to było to zrozumiałe w 100% z powodu znakomitej jakości modulacji (jakości fonii). Dla porównania o PMR-kach przy tej odległości mogliśmy zapomnieć.
W „Korei” miałem możliwość zainstalowania stacji radiowej na poddaszu w budynku który miał uszkodzone poszycie dachu. Postarałem się o jak najwyższe umieszczenie części promieniującej co skutkowało idealnych zasięgiem i znakomitą obustronną łącznością z radiooperatorem terenowym którym był sigi. O jakości połączenia przekonał się potem nasz dowódca. O ile pamiętam z łącznością przez PMR był problem mimo że dowódca był na poddaszu. Przez RF-ke łączność telefoniczna.
Moja pozycja N: 51º5' 51.91'' E: 17º36' 23.41''
Orientacyjna pozycja radiowca w terenie w momencie łączności z dowódcą N: 51º6' 18.95'' E: 17º35' 13.06'' co dało odległość w linii prostej około 1,7km.
Nie jest to wiele ale na takim terenie była rozgrywana gra.
Patrząc od strony radiooperatora terenowego radio nosi się dobrze, niema zbyt dużej wagi ale to zależy jak długo trwa gra i w jakim terenie. Wiadomo przy antenie prętowej dłuższej a taką miał sigi, jest większy problem z drzewami bo lubi się ona „haczyć”. Co prawda ma ona na końcu kulkę zabezpieczającą ale i tak trzeba uważać. Sigi miał oryginalny pokrowiec z kompletu który nie jest szczytem wygody użytkowania. Jak radio będzie umieszczone w dobrze dopasowanym plecaku wielofunkcyjnym to wygoda użytkowania znacznie wzrośnie. Z anteną nie da się niestety nic zrobić można jedynie podłączyć tą krótszą która przy tej odległości w zupełności by wystarczyła. Ale sigi wolał nie ryzykować utratą łączności więc postanowił „zmierzyć” się z długą. Mądry, strategiczny wybór.
Reasumując. Radio warte wydanych pieniędzy, mogę powiedzieć to z całą odpowiedzialnością. W zasadzie to można powiedzieć o samych plusach tego sprzętu pod warunkiem że potrafi się go w 100% wykorzystać. Jeżeli ktoś myśli o tym radiu w kategorii radia PMR to niech sobie daruje zakup. Radio jest pancerne, dobrze skonstruowane, a jego parametry techniczne pozostawiają daleko w tyle najnowsze radia PMR i inne, no nie licząc profesjonalnych firm jak Motorola, Kenwood czy Yaesu. Mówiąc o parametrach mam na myśli nie tylko jakość modulacji ale stabilność i dokładność częstotliwości poszczególnych kanałów zmierzoną osobiście przez profesjonalny miernik częstotliwości.

Moc radia to też dokładnie 1,5W. Nie 1,4W ani 1,6W tylko 1,5W jak napisali. Dla większości pewnie bez znaczenia. Co do minusów to z pewnością jest nim waga radia wraz z dołączonym akumulatorem żelowym, jego rozmiary znacznie większe od nawet największej PMR-ki jaką widziałem, długość anteny (tej większej prętowej) ale to w przypadku radzika polowego, no i brak kompatybilności z urządzeniami pracującymi w zakresach PMR, LPD, FRS, co dla mnie jest to w zasadzie ogromny plus. Moim zdaniem takie minusy to nie minusy biorąc pod uwagę zasięg jaki można uzyskać, jakość modulacji, no i ten wspaniały lanserski wygląd.

1 komentarz:

  1. W końcu doczekałem się tej recenzji za co bardzo dziękuję. Całość czyta się bardzo dobrze, można się dowiedzieć wielu praktycznych rzeczy.

    OdpowiedzUsuń